niedziela, 17 kwietnia 2011
Zmarnowane światełko Foo Fighters
Dave Grohl zapracowanym człowiekiem jest. To pomaga przy płytach kolegów, to zakłada supergrupę Them Crooked Vultures, koncertuje, nagrywa płyty, no i oczywiście prowadzi swoją macierzystą grupę. Jak on sobie z tym wszystkim daje radę? Rzecz w tym, że nie daje.
Tak jak podobały mi się ostatnie dwie płyty Foo Fighters gdzie wreszcie chłopaki zaczęli grać nie dla żartu, pokazali, że mają ambicję zostawić po sobie coś w muzyce rockowej, tak w przypadku pierwszych płyt można odnieść wrażenie iż jest to rodzaj terapeutycznej grupy dla Dave'a po stracie Kurta i Nirvany.
Tytuł nowej płyty jest idealny "Wasting Light" - marnują światełko, które zapaliło się na
"In Your Honor i Skin and Bones", a mocniej zaczęło świecić na "Echoes, Silence, Patience & Grace".
Nowa płyta jest głośna, szybka, jazgotliwa i nijaka. Wielki plus należy się za to, że udało im się wybrać utwór singlowy. Osobiście przyprawiło by mnie to o ból głowy. Wszystkie utwory wpadają gładko jednym uchem i wypadają natychmiastowo drugim. Zero potencjalnych przebojów, a przecież potrafią! "The Pretender"? Ta piosenka chodziła za mną naprawdę długo!
Może nastawienie,z którym podchodziłem do płyty było złe ale po usłyszeniu singlowego "Rope"
pojawił się zgrzyt. Może oczekiwania były zbyt wysokie, sam nie wiem.
Reasumując, jeżeli jesteś:
a) fanem Foo Fighters
b)
c)
musisz tą płytę mieć. Jeśli nie zaliczasz się do żadnej z powyższych grup spokojnie możesz obejść "Wasting Light" szerokim łukiem.
Całą płytę można przesłuchać tu.
Wasting Light by Foo Fighters
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz