czwartek, 21 kwietnia 2011
Nasz Polski Mike Skinner.
Na wstępie chciałem zaznaczyć, że nigdy nie byłem wielkim zwolennikiem stylistycznych wycieczek w kierunku hip hopu i rapu, dlatego z jeszcze większym szacunkiem muszę podchodzić do muzyki, która się z nią wiąrzę i jednocześnie mi się podoba. Wielka Byrytania ma swojego Mike Skinnera, który - wielka szkoda - kończy swoją muzyczną działalność (pożegnalna trasa koncertowa zahacza o Polskę w postaci śmiesznie taniego Orange Warsaw Festivalu na początku czerwca), jednakże smucić się nie musimy ponieważ narodził nam się nasz własny, Polski Mike Skinner znany jako Pablipavo!
Tak tak, wiem, że nie jestem osamotniony w tym porównaniu (patrz inne teksty dotyczące płyty) ale zaznaczam, że jest to moje własne spostrzeżenie zaobserwowane troszeczkę wcześniej.
Związany od początku z Warszawskim kolektywem Vavamuffin właśnie wydał swoją drugą solową płytę. Pierwsza płyta "Telehon" została przyjęta bardzo dobrze przez krytyków i słuchaczy, nierozerwalnie oddając klimat Warszawy.
Z piedestałem pierwszej płyty Pablopavo wzorowo rozprawia się w "Rozpoczęciu" na nowej płycie.
"10 piosenek" bo tak nazywa się drugie wydawnictwo to 12 zróżnicowanych utworów w którym wspólnym mianownikiem jest jej melancholijny klimat tekstów (zupełnie oderwany od pięknej wiosennej pogody, którą mamy od jakiegoś czasu za oknem), które naprawdę są piekielnie dobre i na długo pozostają w pamięci. Muzycznie jest natomiast czasami naprawdę skocznie. Tak jak na debiucie czuć Warszawski klimat, takie "Oddajcie kino Moskwa" czy "Dajcie mi spokój", które w warstwie muzycznej nasuwa na myśl balladę o Tolku Bananie. Trochę pobrzmiewają echa rockowego zacięcia w postaci "Iście iście". Jak już wspominałem są utwory, które bardzo przypominają mi twórczość Mike Skinnera i do takich na pewno należy "Złoto" nagrane z Mariką, "Za darmo" czy "Wawrzyniak", co oczywiście jest komplementem w stronę Pablopavo. Znacznie więcej, niż na debiucie, natomiast słychać typowy dla dubstepu wokal, który przewija się przez całą płytę - przez co pierwsza płyta wydaje mi się znacznie poważniejsza i dlatego mniej przystępna... Czyżby pierwsza płyta chciała być tą drugą, a druga debiutem?
Takiej muzyki brakuje nam na rodzinnym podwórku i dobrze, że ktoś się za nią zabrał na poważnie. Brawa należą się również Ludzikom wspomaganym sekcją dętą(!). Czekam z niecierpliwością, w którą stronę pójdzie muzyka na następnej płycie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz