Dla mnie była to najbardziej wyczekiwana płyta tego roku, odliczając dni do premiery już od lutego, mam nadzieję, że uda mi się zachować resztki obiektywizmu. Eddie Vedder jest dla mnie ikoną i to już nie tylko związaną z Pearl Jam'em ale także za sprawą rewelacyjnej ścieżki dźwiękowej do filmu "Into The Wild", która trafiła do wielu ludzi, a także na sample do innych piosenek jak np. zrobił to Gonjasufi.
Płyta jest bardzo akustyczna i prosta, tytuł mówi wszystko "Ukulele Songs", dostajemy tu niesamowity głos Eddiego, dźwięki ukulele, a do tego od czasu do czasu jakieś chórki , smyczki i inne przeszkadzajki, jest też dwójka znakomitych gości w postaci Cat Power w "Tonight You Belong to Me" i Glen'a Hansarda na "Sleepless Nights". Muszę nawet przyznać, że ubogość aranżacji mnie zaskoczyła, nie jest to ani plus ani minus płyty ot, taki fakt.
Płytę rozpoczyna "Can't Keep" czyli cover Pearl Jam'owej piosenki z "Riot Act". Wersja na "Ukulele Songs" specjalnie nie różni się od tej oryginalnej, wokal jest kropka w kropkę, a ukulele świetnie imituje tu gitarę. Piosenka na +
Następna piosenka to cover Everly Brothers "Sleeping by Myself", jest naprawdę ładna i chwyta za serce, a od słów "Forever be sad and lonely” w tle wchodzi subtelna gitara i utwór naprawdę się rozkręca. Piosenka na +
"Without You" jest kolejną prościutką piosenkę, której od czasu do czasu czegoś brakuje, może jakiś chórków, może smyczków w tle? Mimo mankamentu - piosenka na +
Kolejna w kolejce jest "More Than You Know" i jest to zdecydowanie najsłabszy utwór na płycie. Początek to jakby imitacja harfy(?), później melodia przybiera jakieś dziwne country'owe naleciałości, które jak dla mnie w ogóle nie pasują do konwencji piosenek na ukulele, a do tego jest po prostu nudna. Z bólem serca ale... Piosenka na -
"Goodbye", piękna piosenka o pożegnaniu, gdzie dźwięki malutkiej hawajskiej gitarki dodają trochę słońca i ciepła do subtelnej nostalgii, co prawdopodobnie było zamierzone, sądząc po linijce “And the sun it may be shining, but there’s an ocean in my eyes”. Piosenka na +
Później mamy "Broken Heart", która może delikatnie nużyć, a gdy w połowie znika na chwile głos Veddera i na świeczniku zostaje tylko ukulele monotonia (o ile można o czymś takim mówić mając 2 i pół minutowy utwór) daje znać. W końcówce fajnie wypadające przyspieszenie i... koniec. Piosenka na -
"Satellite" już na początku godzi nas głębią i chórkami, ewidentnie odstającymi od reszty materiału z albumu. Da się ciekawie zaaranżować akustycznie piosenkę? Da! Piosenka na +
Singlowe "Longing to Belong" to zdecydowanie najlepsza piosenka na płycie. Świetnie, że Eddie zdecydował się dodać wiolonczelę w tle, ukulele nie jest monotonne, są zmiany bicia i przełamania melodii. Piosenka na +
“Hey Fahkah” - 8 sekundowy przerywnik w postaci, brzmiącego jak jakieś hawajskie przekleństwo zwrotu, w akompaniamencie jakiegoś bębenka.
Mocno zaczyna się "You're True", później mamy falowanie razem ze spokojniejszymi momentami i po raz pierwszy słyszymy tak nierozerwalnie kojarzące się z Vedderem "jodłowanie". Piosenka na +
Idziemy sobie brzegiem morza, zapewne księżyc świeci nad naszą głową wysoko, słyszymy fale i chrzęst piasku pod nogami, gdy zaczynają płynąć pierwsze dźwięki "Light Today". Spokojne i bardzo miłe dla ucha. Piosenka na +
Pierwszy duet na płycie, "Sleepless Nights" z Glenem Hansardem i słychać echa muzyki z filmu "Once", a także przester na ukulele. Piosenka na +
“Once In Awhile” zawsze przelatuje jakoś obok mnie, może to dlatego, że jest bardzo króciutka? Piosenka na -
Ostatni przerywnik przed częścią finałową czyli "Waving Plams"...
... i tak dochodzimy do drugiego duetu na płycie, tym razem z Cat Power. Bardzo prościutki, przyjemny utwór, gdzie głosy wychodzą na pierwszy plan bardzo wyraźnie. Piosenka na +
"Dream A Little Dream" to jazzowy standard, z którym Eddie poradził sobie bardzo dobrze, nie zatracając potencjału tej piosenki, a zrobił to w stylu Marka Lanegana ( dal tych którzy nie kojarzą można powiedzieć, w stylu Toma Waits'a ). Piosenka na +
Na "Ukulele Songs" ( premiera 31 maja 2011 ) znajdziemy parę perełek, parę niezłych piosenek i kilka wepchniętych jakby na siłę. Płyta wyprodukowana jest dosyć ascetycznie, ale to akurat łączy się z akustycznym brzmieniem i nie powinniśmy do tego mieć żadnych pretensji. Podliczając plusy i minusy, zamieniając je na skalę oceny od 1 do 10... album plasuje się gdzieś w okolicach 7,5/10. Posłuchać naprawdę warto, a czy się w nim zakochacie to kwestia, może wrażliwości?
Ps.Moja siostra nienawidzi jak gram na gitarze, ale moje brzdąkanie na ukulele już nie jest tak irytujące, więc coś w tym instrumencie być musi. ;)
Eddie Vedder - Longing to Belong
Eddie Vedder - Longing to Belong by ThePEAK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz